MIKOŁAJ REJ
Mikołaj Rej (4 de febrero de 1505, Żurawno, Polonia (hoy Zhuravno, Ucrania) - entre el 8 de septiembre y el 5 de octubre de 1569, Rejowiec, Polonia) fue un eminente poeta y escritor polaco del Renacimiento, figura señera de la literatura de Polonia, al ser el primer autor que escribió exclusivamente en polaco y considerado junto a Biernat de Lublin y Jan Kochanowski uno de los fundadores de la literatura de la nación. Fue también político y músico.
De familia aristocrática, aunque estuvo estudiando poco tiempo en Lviv y la Universidad Jagellónica de Cracovia, logró dominar la lengua latina de forma autodidacta. En la década de 1540, se convirtió al calvinismo, tomando parte en sínodos de esa confesión y fundando escuelas protestantes en sus tierras. Fue personaje altamente valorado por Segismundo I, la reina Bona Sforza y Segismundo Augusto.
En su obra describió los ideales de la aristocracia polaca, criticó duramente a la Iglesia Católica, y mostró un ardiente patriotismo.
Obras fundamentales
Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem i Plebanem (Una breve discusión entre tres personas: un señor, un alcalde y un cura, 1543), escrito bajo el pseudónimo Ambroży Korczbok Rożek.
Żywot Józefa (La vida de José, 1545).
Żywot Człowieka Poczciwego (La vida del hombre honrado).
Kupiec (El mercader, 1549).
Zwierzyniec (El Zodíaco, 1562).
Zwierciadło (El espejo de todos los estados), que incorpora la obra en tres libros Wizerunek własny żywota człowieka poczciwego (Imagen de la vida de un hombre honrado, 1567–68).
Rzecz pospolita albo Sejm pospolity (La comunidad o el Sejm general).
Mikołaj Rej, el primer autor polaco que escribió únicamente en su lengua vernácula, propuso que sus compatriotas rompieran con la tradición, en la época del Renacimiento, de escribir en latín, una lengua que a él le recordaba a los graznidos de los gansos. Se ha dicho que el poeta no utilizaba el término «gęsi» como un sustantivo, sino como un adjetivo; por lo tanto, en lugar de decir «que los polacos no son unos gansos – tienen su propia lengua», como interpretaron algunos, lo que el autor estaría expresando sería «que los polacos no hablan ansarino (i.e., latín), sino su propia lengua».
El polaco (język polski, polszczyzna) es una lengua eslava que se habla principalmente en Polonia y que constituye el idioma materno de los polacos. Esta lengua es el idioma oficial de Polonia, pero también la utilizan las minorías polacas establecidas en otros países del mundo. Asimismo, es uno de los idiomas oficiales de la Unión Europea.
Actualmente, más de 38,5 millones de personas en Polonia utilizan el polaco como primera lengua. Debido a los distintos periodos de emigración que sufrió este país, se pueden encontrar millones de hablantes de polaco en países como Australia, Brasil, Canadá, Reino Unido y Estados Unidos. En total, 40 millones de personas hablan polaco en todo el mundo. En Estados Unidos hay más de 11 millones de ciudadanos polaco-americanos, la mayoría de los cuales no hablan polaco con fluidez.
La República
Desnuda sobre un carro pintan a la República,
mas todos la valoran de manera distinta:
si unos tiran a diestra, los otros a siniestra,
no se ponen de acuerdo los siervos de esta dama.
Aquél que no lo crea, que contemple la forma
de tratar los asuntos en la gloriosa Dieta
y verá cómo grita la pobre desgraciada,
pues de ella todos tiran y la piel le desgarran.
Mikolaj Rej, incluido en Antología de la poesía polaca desde sus orígenes hasta la Primera Guerra Mundial (Editorial Gredos, Madrid, 2006, ed. y trad. de Fernando Presa González).
Mikolaj Rej
La vida de un hombre honrado (fragmento)
¿Acaso no supone un gran placer tumbarse cómodamente al abrigo de un árbol y disponerse a leer, rodeado de pequeñas, olorosas y hermosas flores? ¿Y qué decir de disfrutar de esta delicia en invierno resguardado en la placidez del propio lecho, conversando con los antiguos sabios, el sinfín de filósofos acerca de temas como la dicha en la senectud, hallando sabias lecciones acerca de las diferentes materias que puedan ser sometidas a consideración? O si prefieres hallar la quietud interior y encontrar el confort, ¿no sería satisfactorio incursionar en las gratas historias acerca de los caballeros y de las personalidades más nobles, maravillándose y disfrutando de los hechos inusuales protagonizados por los mismos? ¿Y si simplemente añoraras el alborozo de la risa, no encontraríamos divertidos aquellos narrados por eruditos plenos de armonía y didáctica? En ocasiones, ¿acaso no es posible también visitar a los profetas, los apóstoles, los evangelistas y permitir que todo aquel acervo veterotestamentario y neotestamentario permita que no nos extraviemos a causa de las falsedades que pululan por este mundo, dado que el Señor no quiere considerarte como una de las ovejas de su grey en el caso de que consientas que tu ánima sea corrompida por las aberrantes voces de la corrupción, que braman y rugen como un toro ensimismado en sí mismo? ¿No será seguir el camino recto la cuestión determinante en nuestro devenir y encaminar nuestros pasos hacia ese lugar encantador donde la asunción de la verdadera responsabilidad nos conduce hacia la certeza de la promesa que Él nos hizo? Es todo un deleite para aquéllos que han tomado una falaz bifurcación la certeza de que sus pies no hollarán sendas erróneas sino que ascenderán hacia una cima conocida, diáfana y segura.
Y si no estuvieras en la disposición acorde al ejercicio de la lectura, sin duda podrías rodearte de alguien que te inculque la dicha que crece en cada pensamiento y contribuir a que tu voluntad sea tan firme y responsable como un pétreo muro, en el cual no se apreciará grieta alguna, ante la presencia de tu Señor. Y si te sintieras de alguna manera infame, podrías pedirle a alguien que taña el laúd o algún otro instrumento de cuerda para consolar así las congojas de tu preocupado corazón. Cuando acude a tu encuentro un amigo, ¿no ríes y muestras lo que anida en tu corazón? Y él será el testigo y testaferro de todo lo que acaece en la historia de un individuo desde sus años más jóvenes.
Czeladź
- Wieręchmy się odarli i botów nie mamy,
Już, panie, od pół roka suchych dni czekamy!"
- Trwaliście dłużej, dzieci, już dotrwajcie mało,
Aż by się na tych targach wżdy co uprzedało.
I u mnieć silny defekt, wierę, na kalecie.
I w mieściechmy po trosze winni, sami wiecie!"
Ale nie dziw, iż słudzy i pan nic nie mają,
Bo jaki pan, taki kram, równo dopijają!
Baba, co w pasyją płakała
Gdy ksiądz śpiewał Pasy ją, więc baba płakała.
Umie li po łacinie, druga jej pytała:
"- Płaczesz, a to wiem pewnie, nie rozumiesz czemu,
I ten twój płacz podobien barzo k szalonemu."
i Rzekła baba: "- lżci ja płaczę nie dlatego,
Lecz wspominam na swego osiełka miłego,
Co mi zdechł. Prosto takim, by ksiądz, głosem ryczał
I takież na ostatku czasem cicho kwiczał.
Jako żona na pogrzebie omdlała
Kiedy pana grzebiono, pani narzekała:
"Czegożem ja, sirota nędzna, doczekała!" -
Kiedy ją hamowali, tu się wydzierała,
A gdy go w grób kładziono, na ziemi leżała.
Potym, gdy grób zakryto, sąsiadek pytała:
"Cóż się wam zda: dobrzem li tak była omdlała?
Rada bym była lepiej, wieręm nie umiała,
Prze Bóg wystrzec mię było bom w tym nie bywała!
Do tego, co czytał
Rozumiem temu jednak, że cię co ruszyło,
Bo co zeszło na statku, śmiechem się zakryło.
Odpuść, bracie! Swojać rzecz, coć by się nie zdało,
Gdyż się i to, i owo społu pomieszało.
Widzisz takie rozumy, co tak świat zbiegały,
Że nie wiem, czego by już wszędy nie zmacały.
Więc też ci nieukowie, co pisma nie mają,
Gdy nie mogą mędrować, niechajże wżdy bają,
Bo komu inochody nie stawa, więc grędą,
A baby, gdy lnu niemasz, niech konopie przędą.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!
Wszak widamy u sławnych, chociaj nie Polacy,
Pisali też leda co, chudzi nieboracy.
A o Polakoch sobie ledwe tam bajali,
Iż też są jako ludzie, którzy je widali.
Jeślibyś też z niełaski na lewo szacował,
Masz papir, napisz lepiej - ja będą dziękował.
Boby to własna sztuka szyrmirza każdego
Miała być: okazać co na szkole nowego.
Gdyż to jest z przyrodzenia cudze sprawy ganić,
Jako by rzekł: umiałbych ja to lepiej sprawić.
Dzierżę, iż materyją możesz lepszą sprawić,
Ale ją ośmią wirszów trudno masz wyprawić.
Skosztujże, miły bracie, wszak papir niedrogo!
A jeśliże nie umiesz, nie szacuj nikogo!
Bo wiesz, iżeć i za to napisana cena,
Kto gani, nie dowiedzie: talionis poena!
Człek jako ta mucha
Poźrzyż zasię na tego człowieka nędznego!
Czymże wżdy jest namniejszym podobien do Niego?
Jako wielbłąd do muchy, a wół do komora,
Tak k Niemu jest podobna ta marna potwora.
s Boby mowy nie było a rąk jeszcze k temu,
Już by końca nie było źwirzęciu takiemu,
Które by nad to w lesie miało sprośniejsze być,
Kto by chciał jego sprawy rozumem uważyć.
A wżdy więc powiedają, iż Pan dla człowieka
Niebo i ziemię stworzył tak jakoż od wieka.
Niech temu nikt nie wierzy, by dla tego osła
Tak wielka Pańska praca tu na świat urosła:
Wszytkoć to ku Swej chwale tak chwalebnie sprawił.
Ale patrz, jaką łaskę nad nędznikiem zjawił:
Z szczyrej Swojej dobrocil nie z jego godności!
Podłożył mu pod nogi ziemskie osiadłości.
Człowiek - bańka
Nie baczy żaden, iż jest by bańka stłuczona,
Która ma być po chwili w śmieci wyrzucona,
Chociaj z niej szpikanarda nadobnie woniała
A po chwili we błocie wnet będzie leżała.
Nie toć jest jeszcze rozkosz, iż kto w obfitości
Świata marnie używa a bez roztropności.
Umie-ć też to i źwirzę, co po lesie chodzi,
Skacze sobie bujając, aż w sidło ugodzi.
A wszakoż nade wszytko dobre dokończenie
To ma mieć w każdej rzeczy osobne baczenie.
A kto tego nie patrzy, prędko się wybodzie.
Bo więc i nalepszą rzecz przywiedzie ku szkodzie,
Która gdy bez rozmysłu sprawowana będzie,
Uplecie się jak kokosz we zgrzebiach na grzędzie.
Dobryć miód pczołom bywa, kiedy ji zbierają,
A wżdy widzisz, dla niego iż gardła dawają.
I mysz nędzna, gdy u niej orzechy obaczą,
Barzo ją więc motyką prześladować raczą.
Autor: Mikołaj Rej
.
No hay comentarios:
Publicar un comentario