lunes, 6 de julio de 2015

PIOTR KĘPIŃSKI [16.477]


PIOTR KĘPIŃSKI

Polonia, 1964
Poeta, crítico literario, ensayista, Premio Literario jurado Europa Central - Angelus. Ha trabajado en el "Tiempo de la Cultura", "Newsweek", "Gaceta".  Vive entre Varsovia y Roma.




Piotr Kepinski, incluido en Poesía a contragolpe. Antología de poesía polaca contemporánea  (Prensas Universitarias de Zaragoza, 2012, selec. y trad. de Abel Murcia, Gerardo Beltrán y Xavier Farré).



Aprile dolce dormire

el infierno puede ser agradable
y cómodo como un lodazal

delle scarpe comode
dei vestiti caldi

antes de que papá encontrara
a mamá ¿cómo
eras?

¿como finocchio
cariño?

la amnistía está en el cielo
la amnesia está en todas partes

la policía ya da vueltas
alrededor de nuestros cuerpos

vivimos en un
enorme error

recogiendo botones
de abrigos enmohecidos







qué derecho tiene mi cabeza
a mirarse a sí misma

córtame el brazo
y dime qué
derecho tiene mi brazo 
sobre mí cuando
ya estoy decididamente
más allá de su alcance

qué derecho tiene mi
estómago sobre mis entrañas
y mi sangre cuando todos
mis inquilinos se han ido
a descansar

córtame la mano
y dime qué derecho
tiene mi mano
sobre mí cuando ya pasa
por mí la ciudad y la gente
va lenta y esta herrumbre
que ataja cualquier discusión
se deshace





¿Y AHORA?

Bajamos al sótano 
y somos un poco más pequeños
la nieve en las gargantas ardientes
se funde lentamente
pequeñas comas brillan
bajo una pálida luz
y los precios de las casas 
suben sin parar
incluso una barraca
llena de rejas cuesta
ahora tanto como una casa 
en el mar del Norte

mi desconfianza
se conserva bien
no se la entregaré a la muerte
porque es difícil confiar
en un vendedor con estudios
superiores

el hervor del verano se ha salido
ahora el sol se enjuaga
de vientres y libros
dentro de nada Collelongo
a la izquierda
grietas
tras
los terremotos
andrajos de la gente
escombros de las casas
completamente limpios

y nadie se escapa

dos cincuenta el quilómetro
la tarifa nocturna es el doble
dice el taxista






Piotr Kępiński

(ur. 1964) - poeta, krytyk. W latach 1997-1999 zastępca redaktora naczelnego "Czasu Kultury" oraz redaktor naczelny "Megaronu". Wydał zbiory wierszy: Wszystko to więcej (1999), Cudne historie (2000), Cień kości (2002). Wspólnie z Andrzejem Sikorskim napisał książkę o Wincentym Różańskim Któż to opisze, któż to uciszy. Przygotowuje do wydania książkę krytyczną o współczesnej poezji Bez stempla.




Piotr Kępiński: Trzy wiersze
  

ODJECHALI

parterowa wilgoć zgniłe opony na podwórku
szare podniebienie i kraty w oknach
dym z papierosa gryzie mi oczy
krzyczy sąsiad dym gryzie oczy moje
i moich dzieci zobacz krzyczy
piasek porzucony przez robotników
mieli budować parking mieli budować
lepsze podwórko ale odeszli tak nagle
jak przyszli barbarzyńcy
do Norwegii odlecieli tanimi liniami
nie powiedzieli nawet do widzenia do jutra
zrobimy to podwórko jak trzeba nawet tego
nie powiedzieli tylko polecieli do Bergen
z przesiadką w Oslo w brudnych koszulkach
kurtkach w butach z Tesco
Cziuczukas się przechadza po podwórku
obszczekać nie ma kogo bo barbarzyńcy wyjechali
sika na piasku znaczy piasek porzucony
czyni rzeczy jeszcze bardziej wilgotne
i nieznośne pozbawione izolacji
bo barbarzyńcy nawet izolacji nie wykonali
przywieźli to co do izolacji potrzebne
pod ścianą zostawili i odjechali
łopaty papa piasek i wycięte drzewo
nikt ich o to nie prosił ale wycięli to drzewo
mieli być dzisiaj wczoraj wzięli pieniądze
wysłać po nich ruskich żeby odebrali co nasze?
pojechać żeby odebrać samemu?






EWAKUACJA

twoje oczy kobieto wychodzą z twojego ciała i połykają klucze
dworzec połyka twoje usta a zielone odchodzi od skóry
czerwone nachodzi na białe barbarzyńsko domagasz się pustki
ale walizki już spakowane ważą mniej niż dym mają swoje lata
zrobiłaś ze swojej ulicy bagno zrobiłaś z niej pstry burdel
nie upilnowałaś robotników zagłodziłaś psa i zabiłaś kota
Timas nigdy tobie tego nie zapomni taczka wywiezie ciebie sama
za rogatki miasta kiedyś to się stanie barbarzyńcy nie zapominają
barbarzyńców przecież






TO MIEJSCE

ma się ten język i garb na karku
nieokrzesany niekumaty
pozbieraj synu łopaty po draniach
z piekła którzy do Bergen pojechali
weź kota do domu
bo pani o nim zapomniała weź jego
ciało umyj zanieś na cmentarz
te kości niech schną w pokoju
tu wilgoć zamieć i opony
a potem
zostaw to miejsce



No hay comentarios:

Publicar un comentario